crazy jersey dress ready closeup

Sukienka dzianinowa wg projektu córki

Moja Starsza (niecałe 5 lat*) zaczęła projektować sukienki, które mam jej uszyć 🙂 Projekty są piękne, kolorowe, wzorzyste – bardzo kreatywne. Wybrała swoją ulubioną, a ja pomyślałam, że super byłoby uszyć jej ją jako niespodziankę na urodziny.
Podpytałam na grupach szyciowych i napisałam nawet maila do Jana Leśniaka, z pytaniem jak się za to zabrać i z garścią porad postanowiłam, że spróbuję. Generalnie wszyscy stwierdzili, że podejmuję się nie lada wyzwania, ale czego się nie robi dla dziecka (i oczywiście dla własnego rozwoju, hehe).
Projekt wygląda następująco:
* to “niecałe 5 lat” to miała jak zaczęła projektować – ja zaczęłam szyć jak miała ponad 5 😉

Potrzebne kolorowe jerseye kupiłam w craftoholicu na wyprzedaży. Niestety nie widziałam ich na żywo, ale na szczęście kolory się w miarę zgrały (i tak sukienka będzie dosyć pstrokata, ale jak dla mnie się chociaż nie gryzie 😉 )

—–

Generalnie na urodziny nie zdążyłam, ani na dzień dziecka, ani na … Udało się ją zacząć po 4 miesiącach i skończyć w kolejne 2 (oczywiście nie były to 2 miesiące ciągłej pracy).

Znalazłam jakiś wykrój na koszulkę i go przedłużyłam do długiej rozkloszowanej sukienki. Przerysowałam jak najwierniej wszystkie kółka, paski i pierścienie. Następnie rozcięłam cały wykrój po narysowanych liniach. Wyszło tego 60 kawałków……

Wieczorami siadałam i wycinałam po parę kawałków z materiału. Niestety jak się potem okazało padłam ofiarą swojej niedokładności? pośpiechu? Procedura była taka – przykładam wycięty wzór do materiału pod takim kątem, jakim mi się wydaje (!) że był na wykroju, następnie z 1cm zapasem (na oko!) obrysowywałam i wycinałam z materiału. A trzeba było zrobić tak – na każdym kawałku przed rozcięciem wykroju, narysować pionową linię, potem każdy wycięty kawałek odrysować na papierze i dorysować dokładnie 1cm zapasu (mniej czy więcej, nieważne, byle wszędzie tyle samo) i dopiero potem odrysować na materiale, wyciąć i połączyć albo materiał ze wzorem, albo materiał z odpowiednim kawałkiem, który będzie obok niego. Tak… dobieranie tego ze sterty 60 kawałków nie było proste (Mamuś – dziękuję za pomoc :* )

W kolejnym etapie poprosiłam Mamę o pomoc – pomoc przy fastrygowaniu wszystkiego. Ja nigdy nie fastryguję, ale przy tylu kawałkach, takich łukach i niewielkiej szerokości niektórych elementów było to konieczne.

Jak sprawdziłam czy wszystko się udało dobrze złożyć ze sobą, wyjęłam overlocka (już po paru tygodniach) i zaczęłam zszywać… Poszło nadspodziewanie szybko i bezproblemowo. To czego najbardziej się bałam było najprzyjemniejszą i najprostszą rzeczą do zrobienia. Zeszyłam wszystko co Mama pofastrygowała – czyli miałam teraz po 7 kawałków na przód i tył + dwa rękawy. Żeby je zeszyć ze sobą musiałam je również sfastrygować… Metodą prób i błędów udało mi się i potem przez dwa wieczory zeszyłam wszystko w całość 😀 Najpierw skończyłam przód i tył, potem zeszyłam je ramionami. Wszyłam rękawy, a następnie zeszyłam boki od końców rękawów do spodu sukienki. Doszło jeszcze wykończenie spodu i rękawów – jako że sukienka z dzianiny, więc rękawy tylko podwinęłam na raz, a spód objechałam dookoła overlockiem i też na raz podwinęłam. Na koniec wszyłam plisę z listwą maskującą jako wykończenie dekoltu.

Pod koniec września nadszedł dzień wręczenia prezentu. Razem z sukienką dałam córce włożony w ramkę jej oryginalny projekt. Była szczęśliwa ❤ i dumna. Ja byłam również dumna z niej (no i z siebie też 😉 )

Skomentuj

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.