“Jakie chcesz urodziny?” – “Mia i ja!” – “Ok, to zrobimy tort z jednorożcem?” – “TAK!” – “Super”
I tak było jeszcze na tydzień przed urodzinami. Tort obmyślony (tort z Onchao, złoty brokat zamówiony), dodatki też: tęczowa wyspa z galaretki, podziabana czerwona galaretka jako cukrowe błyski, żelki serduszka jako serca Centopii, rożki, ciasteczka “tęczowe mosty”… Aż tu nagle! “Mamo, a możemy zrobić urodziny Gumisiowe?”
…
…
“Oczywiście, że możemy”. Jakbym mogła odmówić? Tak naprawdę nic nie miałam przygotowanego, a to ma być przecież radość dla niej. Zabrałam się więc za szybkie obmyślenie wszystkiego (co w zasadzie zrobiłam już wstępnie w czasie tych 10 sekund na decyzję o zmianie koncepcji 🙂 )
I tak powstała lista:
- tort z gumisiem Zami
- zaproszenie w formie Wielkiej Księgi Gumisiów
- żelki miśki, żelki miśki, żelki miśki
- różne małe owoce: borówki, maliny, winogrona jako gumijagody
- garnek z chochelką z sokiem ciemnym jako sok z gumijagód (miała być czarna porzeczka, w sklepie był tylko granat)
- Wielki (Starożytny) Gumiś -> galaretka z silikonowej formy misia
- ciasteczka w kształcie medalionów Gumisiów
- rozciapciana galaretka żółta i pomarańczowa jako pomyje – przysmak Ogrów 😀
Pfff, żaden problem.
Tort z Zamim opisałam w osobnym poście, zaproszenie również. Tutaj w zasadzie opisałabym dodatkowo tylko wykonanie ciasteczek medalionów (reszta raczej nie wymaga szczegółowego opisu np. jak rozciapciać galaretkę widelcem 🙂 )
Do ciasteczek wybrałam niezawodny przepis na ciasteczka z rudolfem. Używałam go już przy ciasteczkach na Dzień Ziemi. Nie rosną one praktycznie w ogóle, więc można się bawić w odciskanie wzorów. Taki właśnie miałam plan – odcisnąć na ciasteczkach wzór medalionu. Chwilę się głowiłam z czego zrobić formę do odciskania. I jak tak siedziałam i myślałam wzrok mój padł na pokrywkę od pudełka po lodach -> da się z niej wyciąć wzór, jest wystarczająco twarda i nie zmięknie po styczności z surowym ciastem.
Nożyczkami do paznokci (najmniejsze i zakrzywione, więc najłatwiej się nimi operowało) wycięłam wzór, który chciałam żeby był wgnieciony w ciasteczko. Potem zrobiłam sobie “przedłużenie” z plasteliny, żeby było wygodniej… (plastelina nie dotykała ciasta :D)
Efekt wyszedł bardzo delikatny – dało się zobaczyć wzór, ale był dosyć płytki. Niestety przy takim wzorze i takich “narzędziach” nie mogłam mocniej wgniatać ciastka, bo się rwało.
Urodziny zorganizowaliśmy na działce u Dziadków, bo tam łatwiej utrzymać “pandemiczny dystans społeczny”. Jak goście przychodzili, to puszczaliśmy czołówkę bajki Gumisie.
“Gumisie harcują, po lesie szarżują, wszędzie dziś słychać donośny ich śmiech (…)
Zobacz sam, jak Gumisie skaczą tam i siam… ” 🙂
Wszyscy przyjęli ten motyw z dużym sentymentem, bo wszystkie obecne na imprezie pokolenia znały Gumisie 🙂