Zobaczyłam je gdzieś w Internecie i od razu pomyślałam o nie wybranym jeszcze prezencie na urodziny męża. Zestaw filiżanek do espresso malowany w kolory koszulek z Tour de France.
Byłyby idealne, ponieważ:
- na urlopie we Włoszech mówiliśmy, że przydałyby się nam filiżanki do espresso
- mąż kocha kolarstwo
- były śliczne 😉
Zakochałam się w takiej koncepcji, więc kupiłam białe filiżanki w IKEI (super cena!) i markery do malowania ceramiki.
Przed zabraniem się do projektu, trzeba podjąć decyzję czy chcemy malować farbami czy markerami. Warto wziąć pod uwagę swoje umiejętności plastyczne i czy się chce wykonać obrazki proste, konturowe czy bardziej a’la obrazy.
Patrząc na mój projekt (gładkie tło, kropki lub kontur roweru), umiejętności malowania i czas jakim dysponowałam, zdecydowałam że nie chcę się bawić pędzlami i kupiłam cztery markery firmy Nerchau. Po przeczytaniu instrukcji na markerach zwątpiłam czy znajdę czas, żeby zrobić te filiżanki potajemnie (wszak miał to być prezent). Po skończeniu malowania ceramika ma przeschnąć na stole przez 4 godziny i dopiero po tym czasie można je włożyć do zimnego piekarnika i zacząć wypalanie: 90 minut w 160°, a wyjąć dopiero po ostygnięciu. Jakoś na szczęście dało radę (“Tylko nie patrz do piekarnika!” 😉 )
Markery się sprawdziły. Rower malowało się bajecznie wygodnie. Kropki też nie sprawiły problemu. Gorzej było z większymi powierzchniami – nie dało się uzyskać gładkiego koloru. Ale stwierdziłam, że efekt jest ciekawy i uznałam go za zamierzony. Jedyna trudność była taka, że krawędź powierzchni malowanej szybko podsychała, więc nie mogłam malować linią poziomą dookoła. Żeby uzyskać równy brzeg, filiżanki obkleiłam plastrem (nie miałam akurat pod ręką taśmy).
Po wypaleniu kolory zostały takie same. Wg producenta pomalowane, gotowe naczynia można myć nawet w zmywarce – nie sprawdzałam tego.
Efekt końcowy mi się podoba, prezent został przyjęty z uśmiechem 🙂